Tragiczny wypadek na warszawskim Mokotowie: samochód uderzył w przystanek, dwie osoby nie żyją

Warszawa doświadczyła szoku po makabrycznym wypadku samochodowym, który miał miejsce na ulicy Woronicza na Mokotowie. W tragicznych okolicznościach pojazd z niekontrolowaną prędkością uderzył w przystanek autobusowy. Strażacy i policja potwierdzili śmierć dwóch osób, a także wiele innych ofiar, które odniosły obrażenia o różnym stopniu ciężkości. Cztery z nich znalazły się w stanie krytycznym. Służby ratunkowe nadal pracują na miejscu zdarzenia.

Wstrząsające wydarzenie miało miejsce we wtorek, 13 sierpnia, około godziny 10:30. Wiadomość o tragedii rozprzestrzeniła się za pomocą mediów społecznościowych, gdzie jeden ze świadków udostępnił swoje przeżycia.

Według jego relacji, sprawca wypadku to mężczyzna około czterdziestu lat, który był także ojcem małego dziecka (jak sugeruje obecność fotelika dziecięcego w samochodzie). Najpierw potrącił kobietę z dzieckiem na pasach, a następnie z dużą siłą wjechał w przystanek. Zderzenie było na tyle silne, że betonowy kosz na śmieci został wyrzucony na odległość około 5-7 metrów, cudem nie raniąc dwóch starszych pań.

Świadek kontynuuje swoją relację, mówiąc, że kobieta prawdopodobnie zginęła na miejscu, zanim nadeszła karetka. Druga ofiara śmiertelna to prawdopodobnie mężczyzna stojący na przystanku, który mógł cierpieć na wewnętrzny krwotok. Małe dziecko doznało poważnych obrażeń twarzy i kończyn i zostało wyrzucone kilkanaście metrów. Z miejsca wypadku zabrano także młodą kobietę w wieku około 20 lat.

Na koniec, świadek opisuje, jak zaopiekował się starszą panią, która miała szkło we włosach i prawdopodobnie w uchu. Pani ta przyznała, że betonowy kosz omal nie trafił ją o 20 cm i była szczęśliwa, bo akurat wstała z ławki, aby sprawdzić czas przyjazdu autobusu. Gdyby tego nie zrobiła, prawdopodobnie nie przeżyłaby tego tragicznego wydarzenia.